Oficjalna premiera i ceny Google Pixel 10 w Polsce
Kto czekał, ten się w końcu doczekał. Oficjalna prezentacja serii Google Pixel 10 odbyła się 20 sierpnia 2025 roku w dalekim Nowym Jorku. Ale co nas to obchodzi, skoro najważniejsze jest to, że telefony triafią do sprzedaży w Polsce już tydzień później, 28 sierpnia. Co więcej, najwięksi gracze jak Media Expert odpalili przedsprzedaż praktycznie od razu po konferencji. Spryciarze. Można więc było zaklepać sobie sztukę wcześniej, z wysyłką realizowaną właśnie po 27 sierpnia co idealnie pasuje do oficjalnego startu. To dowód, że Google w końcu traktuje nasz kraj poważnie. A ceny? Cóż, tanio nie jest, ale przynajmniej nie zaszaleli i jest odrobinę taniej niż rok temu. Zawsze coś. Podstawowy Pixel 10 ze 128 GB pamięci startuje od 3949 zł, a wersja 256 GB to koszt 4399 zł. Oczywiście telefony są dostępne w oficjalnym sklepie Google, ale też u partnerów i operatorów jak Play czy T-Mobile. Można więc zacząć polowanie i śledzić je w gazetkach promocyjnych, a nuż widelec trafi się jakaś fajna oferta na start.
Jeśli mierzycie w mocniejsze wersje, cennik też wygląda całkiem sensownie. Za Pixel 10 Pro trzeba dać od 4849 zł (128 GB) do prawie 7000 zł za wersję z 1 TB pamięci. Z kolei największy Pixel 10 Pro XL to wydatek od 5699 zł do 7399 zł. Warto regularnie zerkać w aktualne gazetki promocyjne, chociaż wiadomo, że na początku szału z obniżkami nie będzie. A jeśli akurat Pixel 10 tpixel 10o nie wasza bajka, ale szukacie czegoś nowego, to wiecie co robić - różnorodne smartfony z gazetek promocyjnych w takich sklepach jak Media Markt czy Carrefour czekają. Aha, jest jeszcze jeden fajny bonus. Kupując wersję Pro lub Pro XL, dostaje się roczny dostęp do pakietu Google AI Pro. To prawie stówka miesięcznie w kieszeni, a w pakiecie jest zaawansowany asystent Gemini i 2 TB w chmurze.

Co nowego w Pixel 10? Ewolucja w designie i potęga AI
Google w tym roku nie wywróciło stolika. I chwała mu za to. Zamiast rewolucji, która często kończy się... no, różnie (kto pamięta niektóre dziwne eksperymenty innych firm, ten wie o co chodzi), dostaliśmy solidną ewolucję. Odświeżono wygląd, ale prawdziwa jazda zaczyna się w środku. Bo tam rządzi i dzieli sztuczna inteligencja. I to jaka! Widać, że Google chce, żebyśmy postrzegali ten telefon jako kumpla-asystenta, a nie tylko narzędzie do scrollowania social mediów. Zmiany widać gołym okiem, ale to, co ukryte pod obudową, robi jeszcze większe wrażenie.
Design, kolory i nowy ekosystem akcesoriów
Z zewnątrz Pixel 10 niby wygląda znajomo, ale diabeł tkwi w szczegółach. Pasek aparatu jest teraz pokryty większą taflą szkła, bo mieszczą się tam trzy obiektywy, co nadaje mu takiego bardziej "pro" wyglądu. Obudowa jest matowa i przyjemna w dotyku, a całość świetnie leży w dłoni. Z kolorów w tym roku zrezygnowano z nudnej porcelany i dostaliśmy cztery opcje:
- Obsidian (po prostu czarny, jak smoła)
- Indigo (fajny, głęboki niebieski)
- Frost (delikatny, lodowy błękit)
- Limoncello (taki trochę szalony, wpadający w oko żółtozielony)
Super nowością jest PixelSnap. To magnetyczny system, jak MagSafe w iPhonach. Koniec z telefonem ślizgającym się po ładowarce. A najlepsze jest to, że pasują do tego gadżety od Apple. Szok i niedowierzanie. To naprawdę sprytny ruch ze strony Google, który otwiera drogę do masy akcesoriów.
Sztuczna inteligencja Gemini w sercu systemu
Dobra, przejdźmy do mięsa. To właśnie AI sprawia, że Pixel 10 jest wyjątkowy. Google wpakowało tu swoje najnowsze modele Gemini, które działają i na telefonie, i w chmurze, dzięki czemu wszystko śmiga jak szalone. To nie są jakieś tam zbędne bajery, ale funkcje, z których naprawdę chce się korzystać.
- Nowy Magic Editor – jeszcze lepsza magia w edycji zdjęć. Serio, można robić cuda.
- Audio Magic Eraser 2.0 – ulepszona gumka do mazania dźwięków. Nareszcie będzie można wyciąć płaczące dziecko z nagrania z wakacji. Bezcenne.
- Circle to Search – kółkiem zaznaczasz cokolwiek na ekranie i od razu wiesz, co to jest. Genialne w swojej prostocie.
- Gemini jako asystent – nowy, mądrzejszy asystent, z którym da się normalnie pogadać.
- Magic Cue – funkcja, która podpowiada ci w trakcie rozmowy... na razie tylko w USA, więc spokojnie.
- Fotoasystent – taki mały trener w aparacie, który szepnie ci do ucha, jak zrobić lepsze zdjęcie.
Mocna specyfikacja techniczna, czyli co kryje wnętrze
Dobra, pogadaliśmy o wyglądzie i bajerach AI, ale co z bebechami? Co siedzi pod maską tego cudeńka? Inżynierowie Google skupili się na kluczowych ulepszeniach, które czuć od pierwszej chwili użytkowania. Zamiast zasypywać was cyferkami, oto lista najważniejszych konkretów.
- Nowy procesor Tensor G5: W skrócie – rakieta. Google wreszcie poszło po rozum do głowy i zleciło produkcję firmie TSMC. Efekt? Jest szybciej, chłodniej i bateria trzyma dłużej.
- Rewolucja w aparacie: To jest hit. Po latach próśb i lamentów, nawet w najtańszym Pixelu 10 wylądował teleobiektyw. Tak, ten z prawdziwym, 5-krotnym zoomem optycznym. Alleluja!
- Superjasne wyświetlacze: Ekrany OLED są tak jasne, że spokojnie można czytać maile na plaży w Grecji. I do tego superpłynne 120 Hz.
- Większe baterie: Dołożyli trochę miliamperogodzin (np. 4970 mAh w podstawowym modelu), więc telefon powinien spokojnie wytrzymać cały dzień intensywnej pracy.
- Wygodne ładowanie magnetyczne: Dostaliśmy wreszcie magnetyczne ładowanie Pixelsnap. Działa jak MagSafe u Apple. Przydatne. A to, że jest odporny na wodę i pył (IP68), to już w tej cenie standard, ale dobrze, że jest.
Jak znaleźć dobrą ofertę na Pixel 10? Przeglądaj gazetki promocyjne
Ok, wiemy już prawie wszystko. Pozostaje jedno, kluczowe pytanie: jak kupić tego Pixela 10 i nie zbankrutować? Jasne, można iść do oficjalnego sklepu Google albo do Media Expert i po prostu zapłacić. Ale gdzie w tym zabawa? Prawdziwy sport to polowanie na okazje, a do tego najlepsze są stare, dobre gazetki promocyjne. To w nich często czają się najlepsze kąski, które łatwo przegapić.
Na wielkie obniżki ceny tuż po premierze nie ma co liczyć, ale gazetki promocyjne mogą zaskoczyć inaczej. A to sklep dorzuci słuchawki, a to da zniżkę na ładowarkę (której nie ma w zestawie, a jakże), a to zaoferuje jakieś sensowne raty 0%. Dlatego trzeba mieć oczy szeroko otwarte i regularnie przeglądać oferty Media Markt, Neopunkt, a nawet Carrefoura. Nigdy nie wiadomo, gdzie trafi się okazja. Nawet jeśli Pixel 10 nie będzie na okładce, może być częścią jakiejś większej akcji.
No i nie zapominajmy o operatorach. Czasem przy przedłużaniu umowy można wyrwać telefon w naprawdę dobrej cenie. Pamiętajcie, premiera to też czas czyszczenia magazynów ze starszych modeli. I tu znowu kłaniają się gazetki promocyjne. Jeśli macie ochotę na inny telefon, to właśnie teraz może być na niego najlepszy czas. Cierpliwość, moi drodzy, cierpliwość. I regularne wertowanie gazetek. To klucz do sukcesu.
Często zadawane pytania (FAQ)
Dostanę ładowarkę w pudełku z Pixelem 10?
Nie! Google, jak reszta branży, dba o ekologię (i swoje zyski). W pudełku jest telefon, kabelek i przejściówka. Ładowarkę trzeba sobie dokupić. Najlepiej taką o mocy przynajmniej 30 W, żeby to miało ręce i nogi.
Jak długo Pixel 10 będzie dostawał aktualizacje?
Google gwarantuje aż 7 lat wsparcia. Tak, dobrze czytacie, SIEDEM lat. Oznacza to aktualizacje systemu i zabezpieczeń aż do 2032 roku. Telefon zdąży się zestarzeć, a wciąż będzie na czasie.
Czy ten najtańszy Pixel 10 ma teleobiektyw?
To jedna z najlepszych wiadomości. Wreszcie nie trzeba dopłacać do wersji Pro, żeby mieć porządny zoom. Podstawowy Pixel 10 ma potrójny aparat, w tym teleobiektyw z 5-krotnym przybliżeniem optycznym. Nareszcie!
Czy magnetyczne akcesoria PixelSnap pasują od iPhone'a?
Tak, i to jest świetne. System PixelSnap jest kompatybilny ze standardem MagSafe od Apple. Oznacza to dostęp do całej masy ładowarek, uchwytów, portfeli i innych gadżetów, które już są na rynku. Bardzo sprytne.




